Polisolokata

 Inwestowanie i oszczędzanie są bardzo modnym i ciekawym tematem. Ogólnie rzecz biorąc każdy z nas powinien mieć jakieś oszczędności, a te z kolei nie rosną najlepiej, jeśli przechowywane są w materacu, tak jak robiły to nasze babcie. Pieniądz, który leży w zaciszu naszych czterech ścian powoli, ale sukcesywnie traci na swej wartości. Nie można mu na to pozwolić, bo te same 5000zł, które dziś wkładamy do skarpety, za 2 lata będzie warte o wiele mniej. Dużo lepszym i skuteczniejszym pomysłem na oszczędzanie jest powierzenie tej kwoty bankowi. W tym momencie najczęściej padają dwie propozycje – konto oszczędnościowe oraz lokata bankowa. Oba te rozwiązania są na pewno lepsze niż przetrzymywanie pieniędzy w domu, jednak ciekawą alternatywą dla tych rozwiązań może być na przykład polisolokata. Polisolokata nie jest już produktem nowym na polskim rynku finansowym, jednak wciąż jest mało znany wśród większości z nas. Przede wszystkim trzeba zacząć od tego czym taka polisolokata jest. Jak sama nazwa wskazuje jest to połączenie dwóch rzeczy – polisy oraz lokaty. Twór ten powstał dlatego, żeby ominąć tak „lubiany” przez Polaków podatek od zysków kapitałowych, czyli tzw. podatek belki. W rzeczywistości jest to polisa ubezpieczeniowa, która zawierana jest na określony czas – z reguły na 6 lub 12 miesięcy. Po upływie tego czasu do naszego rachunku zostaje dopisany zysk, który jednak wypłacony jest formalnie jako premia. Z kolei premia nie jest traktowana przez prawo jako zysk i jest zwolniona z naliczania podatku. Banki nie mogą zaproponować takiego rozwiązania do lokat, a więc w porozumieniu z firmami ubezpieczeniowymi stworzyły coś, co umożliwia zaoszczędzenie większej ilości pieniędzy. Czy na takiej polisolokacie można zarobić? No cóż nie oszukujmy się – polisolokata, podobnie jak lokata czy konto oszczędnościowe daje nam możliwość zarobienia w taki sposób, by nie stracić na inflacji. W rzeczywistości więc pieniędzy nie tracimy, a jeśli coś zyskamy, to bardzo niewiele.